Drodzy rodzice, drodzy opiekunowie uświadamiajcie swoje dzieci, że to, iż jest zima nie oznacza, że zawsze można chodzić po lodzie, że podczas temperatury -1 lód jest cienki, zwłaszcza gdy wcześniej nie było dużych mrozów.
U nas w mieście jest niewielki staw. Gdy temperatura spadła do -10, woda oczywiście była już dawno zamarznięta. Następnego dnia zauważyłam, że panowie powycinali otwory dotleniające w lodzie, odpowiednio je oznakowali, a także rozwiesili dookoła stawu kartki z informacją, że jest zakaz wchodzenia na lód ze względu na niebezpieczeństwo wpadnięcia do otworów. Kilka dni później nie mogłam uwierzyć własnym oczom, było ciepło, bo mrozy już odpuściły, w wielu miejscach na lodzie było widać ciemne plamy (lód się rozpuszczał), na dodatek wcześniej prószył śnieg i nie wszystkie pęknięcia było widać, a dzieci wracające (prawdopodobnie) ze szkoły najpierw delikatnie wkroczyły na cienki lód, a potem jeszcze zaczęły po nim skakać, by sprawdzić czy wytrzyma pod ich ciężarem. Pomijając już fakt, że był zakaz (ze względu na te otwory), to czy nikt tym dzieciom nie powiedział, że przy takiej temperaturze i gdy widać już „plamy” na lodzie – nie wolno na niego wchodzić?! Przecież tu chodzi o ich bezpieczeństwo, a nawet życie.
W kilku województwach trwają jeszcze ferie, niedługo zaczną się w innych, zwróćcie uwagę na to, co robią Wasze dzieci. Wiadomo, że im do głowy będą przychodziły rozmaite pomysły, ale warto je ostrzec chociaż przed niektórymi niebezpieczeństwami np. chodzeniem po kruchym lodzie, zjeżdżaniem na sankach z górki, która kończy się na jezdni itd. Lepiej dmuchać na zimne.
PS. Tak swoją drogą, to zastanawiałam się nad tym, co zrobiłabym (poza zestresowaniem się) gdybym zobaczyła, że ktoś zaczyna się topić będąc na środku stawu.. Gdybym weszła na lód, to mogłoby się to dla mnie skończyć tak samo jak dla tego człowieka wołającego o pomoc. Mogłabym jedynie zawołać kogoś odważniejszego (?) umiejącego pływać (?) i wezwać pogotowie (?) Jednak najpierw ktoś musiałby po tą osobę tam wejść i ją stamtąd wyciągnąć – czy tyle czasu wytrzymałaby w wodzie? Przecież liczy się każda minuta.. a czasami i sekunda. Nie wiem, lepiej żeby nikt się „przy mnie nie topił”, bo nie obiecuję, że go uratuję. Także mieszkańcy S. bądźcie rozważni ;] ;]