Dziś chciałabym podzielić się z Wami historią, która wydaje się nieprawdopodobna, ale zapewniam Was, że jest jak najbardziej prawdziwa. Rzecz się działa tydzień temu w jednej z polskich wsi.
Starsza kobieta czekała na księdza, gdyż tego dnia miała odbyć się kolęda. W związku z tym staruszka nie zamknęła drzwi wejściowych na zamek, bo obawiała się, że może nie usłyszeć pukania. W pewnym momencie stwierdziła, że w pokoju syna i synowej coś się głośno zrobiło; słyszała trzaskanie szafkami, szuranie krzesłem i ogólnie jakieś poruszenie. Zdziwiła się, bo dzieci zapewniały, że nie zdążą wrócić z pracy na kolędę. Poszła więc sprawdzić co się dzieje. W salonie urzędowały trzy obce kobiety. Kiedy zobaczyły staruszkę trochę się zmieszały, ale jej widok nie przeszkodził im w dalszych „oględzinach” (zapewne przypuszczały, że starsza pani jest sama w domu). Właścicielka mieszkania zapytała kim są i co robią. Odpowiedziały ze spokojem, że zbierają ubrania dla potrzebujących. Staruszka powiedziała, że to nie jej rzeczy, że ona nic nie ma i żeby natychmiast wyszły. Żadna z nich jednak nie miała jeszcze w planach wyjścia. Jedna dalej szperała w szafie, druga podtrzymywała rozmowę z babcią, a trzecia (uwaga!) grzebała w portmonetce (rzecz jasna – nie swojej). Starsza pani zdenerwowała się, ale nie dała tego po sobie poznać i wpadła na świetny (moim zdaniem) pomysł, choć trochę ryzykowny. Podeszła do schodów prowadzących na górę i zaczęła wołać swojego – rzekomo śpiącego – syna (powiedziała żeby zszedł na dół, bo tu panie coś zbierają). Wtedy dopiero kobiety ruszyły w stronę wyjścia. I dobrze, bo gdyby syn nie odpowiadał za długo, nie zszedł za chwilę, to mogłoby się to różnie dla staruszki skończyć. Oczywiście, gdy wrócił syn, to od razu zadzwonił na policję. No a teraz osoby te dzielą się tą historią z innymi – ku przestrodze.
Nie wyobrażam sobie tego, że ktoś obcy wchodzi do mojego domu i jak gdyby nigdy nic, zaczyna grzebać w szafkach czy w ogóle robić jakieś dziwne rzeczy bez mojej zgody. Chyba nikt z nas nie wie – jak zachowałby się w takiej sytuacji (będąc samemu w domu).
Moja rada dla osób starszych (i nie tylko) zamykać drzwi – na zamek, na klucz, bo nawet w biały dzień mogą wparować do naszego mieszkania ludzie mający złe zamiary; mieć ograniczone zaufanie do nieznajomych osób przychodzących do naszego domu, a jak się nie jest pewnym, to w ogóle ich nie wpuszczać.
Teraz tych metod okradania/oszukiwania jest tak wiele, że czasami trudno jest już normalnie funkcjonować w tym świecie. Tyle się trąbi o naciąganiu starszych osób metodą „na wnuczka” i w dalszym ciągu tylu dziadków daje się oszukać. Mówi się o osobach zbierających pieniądze na nieistniejące fundacje, które przychodzą, pieniądze biorą, ale do własnej kieszeni. Od dawna ostrzega się ludzi, by nie podpisywali podejrzanych dokumentów, żeby czytali to, co podpisują i nadal ludzie dają się nabrać. Ostatnio też stało się popularne ściąganie pieniędzy (nawet kilka tysięcy) z dzwonienia (oddzwaniania) na afrykańskie numery (jak się okazuje).
Bądźcie ostrożni. Złodzieje bez litości wykorzystają każdą Waszą chwilę nieuwagi czy słabości.