Jaki ból zadaje śmierć dziecka – wiedzą najlepiej rodzice, którzy stracili swoje dzieci. I nieważne czy miało ono 5 lat, 15 czy 25 – dla rodziców zawsze było ukochanym dzieckiem, które odeszło za wcześnie, które miało przed sobą całe życie. W takiej sytuacji rodzice zazwyczaj mówią, że to oni woleliby umrzeć, że to oni powinni być na miejscu swojej latorośli.
Kiedy umiera jedno dziecko – ból jest przeogromny, na pewno nie do opisania słowami, a jaki jest gdy ginie dwoje (i więcej) dzieci naraz z jednego domu?
Piszę o tym, bo niedawno w mojej okolicy był wypadek, w którym zginęło dwóch młodych chłopaków – braci. Ich rodzice nie mieli więcej dzieci, stracili swoje dwie pociechy w ciągu jednej minuty, może nawet kilkunastu sekund. Całe swoje życie (od momentu narodzin pierwszego syna) – podporządkowali dzieciom, przeżywali z nimi radości i smutki, lepsze i gorsze dni. Nigdy nie przeszło im przez myśl, że będą uczestniczyli w koszmarze – z którego się nie obudzą. Widok swoich dzieci w trumnach to najgorsza sytuacja, jaka może spotkać kochających rodziców.
Mnie jest nawet ciężko o tym pisać, a co dopiero wyobrazić sobie – co muszą przeżywać rodzice żegnający swoje dzieci ostatni raz. Ból, rozpacz, lament, pękające serce, emocje, które sprawiają, że człowiek czuje się jakby był w transie i niedające spokoju pytanie: „dlaczego?” Pustka w domu.. pustka w sercu..
Rodzic nawet jeśli otrząśnie się z tej tragedii, zacznie normalnie funkcjonować, to i tak już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem co wcześniej. To nieszczęście pozostawi w nim swój ślad – na zawsze. To najgorsze z możliwych doświadczeń; zmienia człowieka nie do poznania. Nie życzę go nikomu.